O wachlarzu i rękawiczkach…

RĘKAWICZKI

Wczytując się w życie naszych przodków, dochodzimy do przekonania, że rękawiczki od najdawniejszych czasów były w powszechnym użyciu i u nas, większym nawet niż we Francj, zwłaszcza w porze zimowej. Nie noszono ich tylko na balach, w kościele, na recepcjach monarszych, jak również ściągano je z ręki przy powitaniu znajomych. Ten ostatni zwyczaj spotykamy po dziś dzień u Rosjan, nade wszystko zaś u wojskowych.

Zwyczaje współczesne nakazują używanie rękawiczek, jako prezerwatywy od wpływów powietrza, dlatego też szczerze radzimy naszym czytelniczkom, ażeby wdziewały je do kościoła, do teatru, na wizyty, a nawet po domu, przy gospodarstwie – oczywiście z obciętymi palcami. Usiłowano wprowadzić rękawiczki wełniane na zimę, niciane zaś na lato; próba nie powiodła się, gdyż jedne i drugie wywołują swędzenie skóry. Stąd na każdy sezon odpowiednimi są jedynie rękawiczki skórkowe. W zimie wkłada się na nie rękawiczki wełniane, latem najstosowniejsze byłyby duńskie, ale oszczędność w toalecie nie reflektuje na ten artykuł.

Kolor rękawiczki bywa zależnym od okoliczności. Białe służą do występów uroczystych i strojnych. Barwy ciemniejsze: zielonkawa, brunatna i kawowa służą do podróży i wycieczek porannych. Jasne stanowią przywilej teatrów i wizyt. Te czy owe, muszą się zawsze odznaczać nieposzlakowaną świeżością. Używajcie rękawiczek obszernych, idąc w tej mierze za radą Teofila Gautier. Dla niego ręka swobodna w rękawiczce jest ręką arystokratyczną, podczas gdy zanadto ściśnięta oznacza niskie pochodzenie.

Ażeby rękawiczkę nową wprowadzić dobrze na rękę, trzeba mieć rękę suchą i chłodną; naprzód wkłada się cztery palce, z pominięciem wielkiego, przy czym zwieszający się rękawek wywraca się na rękę podszewką do góry. Powoli, stopniowo, wtłaczamy jedną ręką skórę na całą długość palców drugiej, a potem, oparłszy rękę na kolanie, załatwiamy się z palcem wielkim. Guziki należy zapinać począwszy od drugiego, za którym idzie trzeci i dalsze; pierwszy zaś guzik zapina się na końcu; zapobiega to zbytniemu rozszerzaniu się dziurek.

Przy zdejmowaniu rękawiczek, należy je rozpiąć, ująć za skórkę od dołu, wywrócić całą rękawiczkę, ściągnąć ją w ten sposób z ręki i odłożyć do wysuszenia. Następnie, doprowadziwszy ją do pierwotnego stanu, wyciągnąć starannie i ułożyć bez zginania w podłużnym pudełku; rękawiczki jasne należy umieścić pomiędzy dwoma arkuszami waty.

Pomimo tych zabiegów, rękawiczki brudzą się prędko. Najprostszy i najłatwiejszy sposób oczyszczania rękawiczek ze skórki sarniej lub jagnięcej polega na lekkim dotknięciu kawałkiem flaneli wilgotnej mydła w proszku i na potarciu tą flanelą rękawiczek, włożonych na rękę lub na szkielecik. Wyciera się je później flanelą suchą. Rękawiczki białe czyszczą się gąbką, umaczaną w mleku zbieranym. Można również umoczyć ręce w rękawiczkach w benzynie lub esencji terpentynowej i następnie wywiesić rękawiczki na powietrze. Czyszczenie takie powinno być dokonywane wyłącznie przy świetle dziennym. Jeżeli szwy w rękawiczkach czarnych bieleją, to można je poczernić atramentem z oliwą.

Rękawiczki zużyte dają się spożytkowywać rozmaicie. Osobom szyjącym palce ich służą do ochrony od ukłucia; przy skaleczeniach palców chronią je od wpływów powietrza i kurzu. Z różnokolorowych rękawiczek wycinają się gwiazdki, kółka i t. p., z których można produkować prawdziwe cacka w postaci patarafek, woreczków do tytuniu i t. p. Dobrze jest pamiętać, że kto pragnie być bogatym, powinien wiedzieć nie tylko, jak się zarabia, ale też jak się i oszczędza!

WACHLARZ

Wachlarz—to narzędzie do poruszania powietrza. Tak ja go określam. Ty jednak, piękna czytelniczko, masz prawo nazwać go przyjacielem, i to przyjacielem pewnym i dyskretnym. Ileż bo usług wachlarz ci oddaje!

Spojrzyjcie: – oto młode dziewczę, po raz pierwszy w świat wprowadzone; oszałamia ją gwar, muzyka, blask świateł i toalet, aromaty pachnideł i iskry oczu męskich; mówi, zapala się, głos jej bierze górę nad innymi głosami; wygłosiła paradoks, zaczęła jakąś długą historię – i nagle spostrzega, że mówi zbyt głośno; urywa, rumieni się… wszyscy patrzą na nią—co począć? Trzeba dokończyć opowiadania… ale że zapał ostygł, czuje, że się jej robi niedobrze. I otóż rozkłada wachlarz, porusza nim nerwowo—zapobiega natrętnym spojrzeniom, odzyskuje pewność siebie i zaczętą przemowę pomyślnie prowadzi do końca.

A dalej—czy widzicie tę piękną mężatkę, której olśniewająca uroda budzi powszechny szmer zachwytu? Ona wie, że jest piękną, czuje się nawet szczęśliwą i z lekka wzruszoną; ale otóż komplement śmielszy, bezpośredni, niespodziewany, zabarwia jej czoło, rumieńcem. Któż jej pomoże do usunięcia tej krępującej ją barwy? Wachlarz – wszak prawda, piękne panie?

Obok – osoba mniej hojnie obdarzona wdziękami; twarz jej bynajmniej nie olśniewa, dowcip nie pociąga siedzi na uboczu – czyliż jednak można ją nazwać samotną? Od czegóż ma wachlarz? Ten wierny przyjaciel dodaje jej otuchy, on jeden bawić się ją stara.

Baczność! Otóż nowy gość na sali: dama, pełna dumy i godności. Zaszczyca się suknią w kwiaty z przed wieków; kolory jaskrawe i krzyczące; jakieś bufy, wstążki i… krynolina! Trudno się wstrzymać od śmiechu; tysiące złośliwych uwag ciśnie się na usta; chciałoby się bądź-co-bądź podzielić wrażeniem z sąsiadką. Pani, na litość! udaj, że nic nie widzisz; to siostra prezesa rady zarządzającej w instytucji, w której twój małżonek na próżno od lat dziesięciu oczekuje na awans. Od czegóż wachlarz! Złośliwość ukryj pani za nim i z poza niego prędziutko szepnij do najbliższego ucha wszystkie krytyki kobiety eleganckiej. Ale otóż suknia w kwiaty znalazła się tuż przy pani; trzeba było pozbyć się złośliwego uśmiechu i teraz skazaną jesteś pani na nieskończenie nudną rozmowę o najlepszym sposobie przyrządzania galaretki z porzeczek lub o spożytkowywaniu zużytych pończoch. Jakaż ofiara! Mimo woli usta rozchylają się do ziewnięcia: – przez litość! ratuj się pani wachlarzem.

Po kobiecie nie masz nic bardziej nerwowego nad wachlarz. Posiada on wszystkie języki; zdradzi on pani wzruszenie, niecierpliwość, nudę. Wypowie wszystko, czego pani sama wysłowić nie śmiesz; jest to sobowtór kobiety o wdzięcznych ruchach, niedbałych lub szybkich, zależnie od. najbardziej ruchliwych wrażeń twej duszy; .ale jak on też umie być dyskretnym! ile rzeczy potrafi ukryć z przed naszych oczu ciekawych! Prześliczna to sztuka umiejętnego posługiwania się wachlarzem, ale też i diabelnie trudna. Marian Gawalewicz poświęcił Maryi Wisnowskiej piękną rzecz o wachlarzu. Trzeba było widzieć tę misterność kokieterii, tę subtelność niewysłowionego

wdzięku, z jakim artystka odtwarzała piankowe rymy poety—ażeby pojąć całą wymowność, jaką wachlarz w sobie zawiera W ogóle umiejętne posługiwanie się wachlarzem wymaga długiej wprawy; istnieje nawet specjalny język wachlarzowy, w którym co innego oznacza wachlarz rozwinięty, co innego zaś złożony na kolanach właścicielki, z mnóstwem innych odcieni. Mową tą posługują się… zakochani.

Tekst pochodzi z M. Rozciszewski, Pani domu. Skarbiec porad praktycznych dla polek wszelkich stanów, Warszawa 1904.

 

Zdjęcie wyróżniające: Wachlarz, brak miejsca, kon. XIX w., czarny tiul, szyfon, pióra z kości bydlęcej, Muzeum Krakowa

Najnowsze wystawy czasowe

Filtruj:
Archiwa
Kategorie
Zmiana czcionki
Kontrast