Prosimy na salony… Czyli o urządzeniu mieszkania

Centrum życia towarzyskiego stanowiły salon i jadalnia. To w tych pomieszczeniach przyjmowano gości podczas mniej lub bardziej oficjalnych wizyt. Pełniły one jednocześnie funkcje miejsca wspólnego dla życia rodzinnego, jak i pomieszczeń reprezentacyjnych. Każde z tych pomieszczeń miało swój własny odrębny styl urządzenia wnętrza, który był wynikiem pracy pani domu i manifestacją jej dobrego smaku i gustu.
Dom Jarosława Iwaszkiewicza. Fragment jadalni, Podkowa Leśna, brak daty, kopia cyfrowa ze zbiorów NAC, sygn. 3/1/0/11/1534/7, domena publiczna
Fragment mieszkania hr. Adama Skrzyńskiego. Pokój stołowy, Warszawa, brak daty, kopia cyfrowa ze zbiorów NAC, sygn. 3/1/0/9/7158/3, domena publiczna
Jadalnia, czyli odrębne pomieszczenie do spożywania posiłków pojawiło się w momencie upowszechnienia się mody na wspólne spotkania rodziny przy stole o określonych godzinach. Zgodnie z ustalonym zwyczajem panował określony porządek zasiadania przy stole, który odzwierciedlał hierarchię rodzinną. Oczywiście centralne miejsce w jadalni zajmował stół, często rozsuwany i garnitur krzeseł. Lampę lub kandelabr, który zawieszano nad stołem zapalano podczas uroczystych obiadów i kolacji. W bogatych domach do jadalni przylegało osobne pomieszczenie zwane „kredensem”. To w nim trzymano całą zastawę stołową potrzebną do codziennego użytku i to tam służący przygotowywali potrawy przed ich podaniem. W małych mieszkaniach jadalnia pełniła funkcje salonu, to w niej spotykali się domownicy i goście. O ile w dworach arystokratów nie należało mieszać stylów jadalni i salonu, to w mniejszych mieszkaniach takie działania były dopuszczalne.
Goście przy stole powinni zostać usadzeni w ten sposób, aby służba miała do nich swobodny dostęp, aby podawać półmiski i zmieniać nakrycia. Wystrój wzbogacano o obrazy związane z szeroko pojętą sztuką kulinarną. Właściwym uzupełnieniem i zarazem ożywieniem wnętrza były kwiaty w wazonach. W poradnikach radzono, aby w jadalniach nie umieszczać ani luster ani zegarów, ponieważ podczas udanego spotkania nie liczył się czas jego trwania.
I jeszcze kilka słów o urządzeniu jadalni, zamieszczonych w jednym z poradników gospodarskich: „Pokój ten może być wesołym lub smutnym, zależnie od smaku, może być urządzony albo bardzo zbytków nie, albo bardzo skrom nie – zależnie od środków. (…) Kwiaty służą za ozdobę jadalni tak dobrze, jak i każdego pokoju. Stara i rzadka porcelana, jak półmiski i talerze, rozwieszaną bywa naw et po ścianach obok tarczy różnego rodzaju. (…) Pokój ten winien być zwrócony na północ i posiadać kształt podłużny; nie ma on się łączyć z przedpokojem, ażeby nie było widać ani ciekawych, ani służby, tłoczącej się we drzwiach, i ażeby goście, przy otwieraniu drzwi, nie uczuwali zimna i przeciągu. Światło powinno padać z góry, z wytwornych lamp i kandelabrów, na sam środek stołu. Od stołu do ścian bocznych powinno być co najmniej pięć stóp przestrzeni, a goście siedzieć winni tak, ażeby służba z całą swobodą mogła podawać im półmiski i zmieniać nakrycia. Luster i zegara nie ma być w jadalni dlatego, że podczas uczty nikt się nie przegląda, a szczęśliwi godzin nie śledzą.” (M. Rozciszewski, Pani domu. Skarbiec porad praktycznych dla polek wszelkich stanów, Warszawa 1904.)
Adolf i Elise Loewenfeldowie na pierwszym planie, Erwin Otto Haberfeld (1892-1985) oraz Lise Harlan (przyjaciółka rodziny) na drugim planie,
w „oranżerii” w rodzinnej siedzibie w lamusie podworskim Ligęzów. Chrzanów, pocz. lat 30. XX w. ze zbiorów prywatnych,
kopia w archiwum Muzeum w Chrzanowie, nr inw.: MCh-FOT/607
O ile jadalnia była pomieszczeniem, w którym głównie gromadziła się rodzina, to salon był prawdziwą wizytówką pani domu. Dobór mebli i pozostałych elementów wystroju (tapet, ozdób, bibelotów) świadczył o jej smaku i guście. Meble i wystrój tego pokoju miały zapewnić gościom i domownikom komfort i przyjemne wrażenia estetyczne. Dlatego też każda gospodyni dbała, aby pokój ten był utrzymywany w czystości przez cały czas. W salonie umieszczano zgodny z obyczajem zestaw mebli, do których należały sofa, fotele, krzesła, stoliki pomocnicze, etażerki. Jednak nie tylko meble tworzyły nastrój pokoju, bo uzupełniały go jeszcze lustra, draperie, obrazy czy też świeże kwiaty w wazonach. W poradnikach dla pań domu określano kolorystykę, jaka powinna panować w tym pomieszczeniu, która oczywiście zmieniała się wraz z przemijającą modą. Zatem na początku XX w. były to kolory jasne, bladoniebieski lub bladoróżowy, a najlepiej biały ze złoceniami pod sufitem (w tym przypadku ozdobiony sztukateriami w górnej części ścian). Wystrój uzupełniały firany i zasłony z lambrekinami, czyli wąskim i długim pasem tkaniny wyciętym od dołu w zęby, który stosowano jako krótkie zasłony. Ich kolor powinien odpowiadać wzorowi tapicerki mebli. Wystrój salonu uzupełniały rośliny doniczkowe, spośród których preferowano wysokie palmy, rododendrony i rośliny podzwrotnikowe. Jak zaznaczono w jednym z poradników – wystrój bogatych salonów można było dostosować do mniejszych i uboższych wnętrz mieszczańskich. Wszak, jak pisano, dobrego gustu nie mogły zastąpić pieniądze.
Fragment salonu w pałacu Krasickich, Bachórzec k. Lwowa, l. 1918-1938, kopia cyfrowa ze zbiorów NAC, sygn. 3/1/0/9/26/2, domena publiczna.
Dwór Józefa Gwalberta Pawlikowskiego. Fragment salonu, Medyka, 1937 r., kopia cyfrowa ze zbiorów NAC, sygn. 3/1/0/9/4000/4, domena publiczna
A jakie wskazówki co do urządzenia salonu podawały poradniki gospodarskie? „Obicia salonu powinny być jasne, blado-niebieskie lub blado-różowe, a najlepiej białe, z gzymsami złoconymi pod sufitem. Ten ostatni, jak w ogóle w każdym pokoju większych rozmiarów, powinien być malowany lub ozdobiony sztukateriami, albo też specjalnym nowoczesnym obiciem do sufitów. Salon ma zazwyczaj od czterech do pięciu okien w jednym szeregu. Ramy tych okien, oparcia pod oknami oraz wysokie podwoje winny być wylakierowane na biało. Z sufitu zwiesza się wieloramienny, poważny brązowy kandelabr, a na ścianach widnieją również brązowe kinkiety, symetrycznie umieszczone dokoła sali. Firanki z półpórtierami i lambrekinami w oknach, jako też portiery we drzwiach, powinny się zwieszać od samego sufitu aż do ziemi i odpowiadać pokryciu mebli. T e ostatnie składają się wyłącznie prawie z krzeseł lekkich, tak, ażeby kawaler, podając krzesło pannie w tańcu, mógł to uczynić z łatwością. Krzesełka te bywają najczęściej roboty ażurowej, całkowicie złocone lub w pozłacane paseczki na tle białym, blado-niebieskim lub różowym; siedzenia, a niekiedy i oparcia, ozdobione są poduszeczkami atłasowymi lub aksamitnymi i pluszowymi, najczęściej w kolorze czerwonym. Lekkie kozetki dla starszych osób i małe stoliki dopełniają całości umeblowania, które w dzień ładniej wygląda, jeżeli się składa z dwóch garniturów, rozstawionych w dwóch przeciwległych końcach sali. Z roślin, ozdabiających salę, najwłaściwsze są wysokie palmy, rododendrony i w ogóle rośliny podzwrotnikowe. Niekiedy, przy większych uroczystościach, ściany salonu ozdabiane bywają girlandami z kwiatów i liści. Pomiędzy oknami mieszczą się wysokie lustra. Na ścianach wielkie obrazy w ramach złoconych znakomitych malarzy, lub portrety znanych osobistości w całkowitej postaci, wykonane przez dobrego artystę. Piękną ozdobę salonów stanowią słupy ciężkie z kwiatami w oknach i marmurowe figury, które najlepiej ustawić w kątach sali. Wielkie wazony etruskie, pompejańskie i t. p., o ile są w domu, należy ustawiać pod oknami albo na oknach, zależnie od ich wielkości. Jeżeli tańce odbywają się przy fortepianie, to fortepian mieści się albo w sąsiednim pokoju, albo w jednym z rogów sali, ażeby nie przeszkadzał tańczącym.” (M. Rozciszewski, Pani domu. Skarbiec porad praktycznych dla polek wszelkich stanów, Warszawa 1904.)
dr Luiza Trybuś
obrazek wyróżniający: Adolf Loewenfeld (1. z lewej), jego żona Elise (4. z lewej), jej brat Hugo (3. z lewej), ojciec Elise – Theodor Bail (6. z lewej), Katowice, ok. 1920 r., kopia cyfrowa ze zbiorów Muzeum w Chrzanowie, nr inw.: MCh-FOT/854