Bożonarodzeniowe zwyczaje na terenie dawnego powiatu chrzanowskiego

"Z muzealnego sztambucha"

Zbliżają się Święta Bożego Narodzenia. Warto się zatem przyjrzeć bliżej jakie zwyczaje panowały  na terenie dawnego powiatu chrzanowskiego w tym okresie. Jak wiele z nich kultywujemy do dnia dzisiejszego?

Zacznijmy zatem od wigilii, czyli 24 grudnia. W okolicy Rudna, Rudawy i Paczółtowic, jak pisze Stanisław Polaczek, był to dzień psot chłopców. Ich adresatami, a właściwie adresatkami były domostwa panien na wydaniu, które rankiem zastawały okna zabielone wapnem lub pomalowane sadzą ściany domów i drzwi. Natomiast w gospodarstwie domowym był to dzień intensywnych prac, w które byli zaangażowani wszyscy mieszkańcy. Dotyczyły one zarówno obejścia i podwórka jak i samego domu. I tak mężczyźni rąbali drewno na opał i przygotowywali paszę dla zwierząt,
tak aby nie brakło tego w dniach świątecznych. Zaś kobiety piekły chleb i kołacze z serem, a młode dziewczęta sprzątały cały dom.

Jedynym posiłkiem w tym dniu była wieczerza wigilijna, która rozpoczynała się wraz z pojawieniem się pierwszej gwiazdy na niebie. Stół do kolacji musiał być zasłany sianem i nakryty białym obrusem. Przy wspólnym stole w gospodarstwach zasiadała cała rodzina oraz służba. Co ciekawe, jak pisze Stanisław Polaczek podczas łamania się opłatkiem nie składano sobie życzeń. A skoro wspomnieliśmy o stole wigilijnym to warto także wymienić kilka specjalnych przygotowywanych tylko w tym dniu potraw. W okolicy Byczyny, Jaworznie, Kościelcu oraz Libiążu jedzono tzw. „siemieniatkę”, czyli zupę
z tłuczonego siemienia i prażuchę. Natomiast w okolicy Chełmka podczas kolacji wigilijnej spożywano kaszę z grzybami, gotowane rybi oraz kluski z makiem, które nazywano „paluszkami”. W pobliżu Gorzowa spożywano tzw. „fułkę”, czyli mąkę zalaną wodą i zagotowaną. Zaś w Gromcu (dzisiaj sołectwo w gminie Libiąż) spożywano żur żytni z grzybami, bułkę z miodem, ziemniaki, fasolę. Potrawy te popijano tam kompotem z suszonych owoców (gruszek i jabłek), zwanych „pieczkami”.
W okolicy Psar rano jedzono „struclę”, opłatek i pito wódkę. Natomiast wieczorem spożywano suche śliwki oraz kapustę ze śledziem. W okolicy Krzeszowic natomiast rankiem jedzono opłatek i struclę, a w południe barszcz z grzybami. Wieczorem powtórnie jedzono barszcz a dodatkowo okrągły groch i „kucie”, czyli pszenicę z miodem”.

W wieczór wigilijny nie zapominano o zwierzętach gospodarskich, do których szedł gospodarz po skończonej wieczerzy. Bydłu i koniom przynosił po kawałku opłatka i odrobinie z każdej potrawy. W okolicy Krzeszowic gospodynie dawały jeść kurom w obrączce z beczki, aby dzięki takiemu wybiegowi trzymały się razem.

Wigilijny wieczór to także czas wróżb i przepowiedni na przyszły rok. W okolicy Krzeszowic dziewczęta spuszczały psa z łańcucha i nasłuchiwały z której strony powróci. Z tej samej strony miał bowiem nadejść przyszły narzeczony. W tym samym celu w Płazie młodzież nasłuchiwała z której strony zaszczeka pies. Na miotle w okolicy komina kładziono nogi cielęce, którym nadawano imiona dziewczęce, po czym wpuszczano psa. Obserwowano czyją nogę zje jako pierwszą, bowiem ta panna miała wyjść za mąż jako pierwsza w nadchodzącym roku.

Wigilia to również czas wróżb i zaklinania urodzaju w następnym roku. W Płazie po zarobieniu ciasta gospodyni z rękami obranymi ciastem wychodziła do sadu i obejmowała drzewa owocowe.
Miało to zapewnić obfite zbiory w następnym roku. Jeżeli gwiazdy jasno świeciły w noc wigilijną, to następny rok miał być „jajczaty”, czyli kury miały w nim nanieść dużo jajek. Natomiast jeśli niebo było zamglone, to następny rok miał być „mleczaty”, czyli obfity w nabiał. Tak wróżono w okolicy Byczyny, Krzeszowic i Rudawy. Zwyczajem właściwym tylko dla okolicy Rudawy było włożenie dwóch kromek chleba – jednej z mąki żytniej, a drugiej z mąki pszennej do siana na stole wigilijnym. Pozostawały one w tym miejscu do Nowego Roku. W tym dniu sprawdzano, która spleśniała, czyli „zakwitła”. W ten sposób przepowiadano urodzaj żyta lub pszenicy w następnym roku.

Dzień wigilii to także wieczór wzajemnych prezentów. W okolicy Zalasa panował zwyczaj wzajemnego odwiedzania się z podarunkami, ale jedynie przez mężczyzn. Kobiety wstrzymywały się od odwiedzin w tym dniu. Wierzono bowiem, że przybycie w tym dniu kobiety do obcego domu przynosiło pecha.

Podczas pierwszego i drugie dnia Świąt nic nie robiono, a w niektórych miejscowościach nawet nie gotowano posiłków w tych dniach. W drugim dniu Świąt, czyli we wspomnienie św. Szczepana
w kościołach święcono owies, którym obsypywano kapłana. Była to pamiątka sposobu, w jaki został umęczony patron tego dnia.

26 grudnia był także dniem, w którym rozpoczynało się chodzenie z szopką i kolędowanie.
W okolicach Rudawy kolędnicy grali jedynie pod oknami panien na wydaniu. Natomiast w Gromcu przebierano się za anioła, króla i czterech pasterzy lub za anioła, szlachcica, rzeźnika, górala, dziada i babę. W takich przebraniach zabawiali gospodarzy poprzez recytacje różnego rodzaju wcześniej przygotowanych przedstawień. W Ciężkowicach w takich przedstawieniach brali udział chłopcy przebrani za dziada, żyda, księdza i diabła.

Kilka słów należy jeszcze wspomnieć o materiale ilustracyjnym dla tego krótkiego artykułu w naszym muzealnym sztambuchu. Pochodzą one z czasopisma ilustrowanego „Kłosy”, które było wydawane w latach 1865–1890. Periodyk ten specjalizował się w tematyce społeczno-kulturalnej i popularnonaukowej. Zamieszczano w nim wiele grafik, z których kilka dotyczących Bożego Narodzenia dołączamy do tego krótkiego przeglądy zwyczajów świątecznych.

 

Oprac. Luiza Trybuś


Filtruj:
Archiwa
Kategorie
Zmiana czcionki
Kontrast